Strona główna | O mnie | Moje obserwacje UFO | Niezwykłe zdarzenia z mojego życia | Niezwykłe sny | Niezwykłe historie zwykłych ludzi | Zjawisko abductions | Orby – świetliste kule na zdjęciach fotograficznych | Tajemnicze twarze uchwycone na zdjęciach | UFO uwiecznione na moich zdjęciach | UFO zarejestrowane na moich filmach | Józef – mój były bliski przyjaciel | Pytania ogólne | Rekomendacje
Może zacznę od tego, że Józef (znany też jako John'y) swoje młode lata spędził w rodzinnej miejscowości – Łobezie, a resztę swojego życia przeżył w Świebodzinie (moje byłe miasto). Do dziś pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy. Poznaliśmy się na początku lat 90-tych ubiegłego wieku podczas pracy sezonowej przy zbiorze jabłek w Świebodzinie, gdzie rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Liczyłem sobie wówczas 20 lat i wkraczałem w dorosłe życie. Pamiętam też pierwsze nasze spotkanie w jego domu, w którym mnie gościł. Wtedy po raz pierwszy poznałem jego żonę Marię oraz syna Marcina, który liczył sobie wówczas 9 lat. Tego pamiętnego dnia jeszcze bardziej pogłębiła się nasza wspólna znajomość, która potem przerodziła się w długoletnią przyjaźń.
Jakim człowiekiem był Józef? Józef był człowiekiem miłym, dobrym, uczynnym, sprawiedliwym, wrażliwym, życzliwym i szczerym do bólu, a do tego bardzo gościnnym i niezwykle pogodnym (miał duże poczucie humoru). Zawsze mówił prawdę, chętnie niósł pomoc potrzebującym, a ludzi złych i toksycznych (szczególnie plotkarzy, których karcił) unikał. Poza tym był człowiekiem, który nie tylko umiał rozmawiać, ale także potrafił z pokorą słuchać. Miał swój oryginalny styl ubierania się, którym wyróżniał się na tle pozostałych. Wyróżniał się spośród tłumu również osobowością, temperamentem i charakterem. Oczywiście nie był on ideałem, bo – jak każdy człowiek – miał też swoje wady, słabości, wzloty i upadki, ale zawsze się podnosił i dziękował za to Bogu.
Józef bardzo mocno wierzył w istnienie nadprzyrodzonego Boga, któremu służył na swój sposób. Swoje własne przekonania opierał przede wszystkim na Biblii, na której zbudował swój światopo-gląd. Był mocno przekonany, że załogantami NOLi nie są przedstawiciele obcych cywilizacji, tylko aniołowie – byty duchowe, które służą człowiekowi i na różne sposoby wypełniają zamysły Boga.
Na początku naszej znajomości, która potem przerodziła się w długoletnią przyjaźń, dość często rozmawialiśmy na temat zjawiska UFO. Józef nie bał się rozmawiać ze mną na temat UFO, w prze-ciwieństwie do swojej żony, która unikała tego tematu. Mimo że była naocznym świadkiem pojawienia się tajemniczego obiektu niewiadomego pochodzenia, który przez pewien czas wisiał nieruchomo i bezgłośnie nad jednym z wierzchołków drzew, po czym odleciał z niewyobrażalną prędkością.
O tym niezwykłym zdarzeniu wiem z ust Józefa, który każde swoje doświadczenie z pogranicza nieznanego opowiadał z powagą i prawdomównością, a do tego z wielkim przekonaniem. To niezwykłe zdarzenie, o którym opowiadał mi Józef, miało miejsce pewnego pamiętnego dnia we wczesnych godzi-nach porannych, podczas których Józef jechał rowerem, na którym wiózł swoją żonę, która nigdy nie wracała pamięcią do tego epizodu. Dlaczego? Myślę, że to niezwykłe zdarzenie w jakiś sposób ją przerosło i było w sprzeczności z jej poglądami, wierzeniami oraz naukami Kościoła...
Józef w swoim życiu doświadczał wiele zdarzeń z pogranicza nieznanego, a swoje niezwykłe przeżycia interpretował przede wszystkim w oparciu o wierze. Któregoś razu opowiedział mi o pewnym niezwykłym zdarzeniu, do którego doszło wiele lat temu w jego domu, gdy mieszkał już w Świebodzinie. Pewnej nocy odwiedził Józefa „demon”, który nie kazał mu otwierać oczu, bo jeśli to zrobi, to umrze. Józef ten głos słyszał w swojej głowie, o ile dobrze pamiętam. To niezwykłe i przerażające zdarzenie, które kiedyś opowiedział mi Józef, dokładnie przemyślałem i doszedłem do wniosku, że ten rzekomy „demon” mógł być w istocie lub w rzeczywistości Szarakiem (...).